Kiedy zaczynaliśmy wspólne działanie mające na celu wesprzeć FKM, na szczycie toczyły się burzliwe rozmowy: jak prowadzić kampanię, jaki ton jej nadać, na co położyć nacisk i jak promować pracę Fundacji. Zależało nam, żeby publikowane informacje miały pozytywne przełożenie na grono odbiorców,  a dla nas - na istotne efekty, czyli jak z Grupy artystów wzajemnie się reklamujących wydobyć chęć pracy społecznej.
Ani ja, szefowa FKM, ani Bogdan, założyciel Grupy "Polub mnie polubię Ciebie", nie byliśmy w stanie tego przewidzieć.
Ja w tym wszystkim byłam bardziej stonowana, wiedziałam, że ludziom trzeba dać czas, poruszać się bardzo delikatnie, bo w końcu my jesteśmy gośćmi, nie możemy za mocno epatować Kocią Mamą, bo może to odnieść odwrotny skutek, czyli poprzez natręctwo zniechęcić potencjalnych darczyńców.
Trudno mi było przeforsować takie stanowisko, bo lider Grupy oczekiwał szybkich wyników, a ja prosiłam co rusz: dajmy im czas, niech popatrzą, przemyślą. Koty same się obronią.

Nasza Fundacja jest tak niecodzienna, zaskakująca ludzi działaniami, pomysłami i prowadzonymi kampaniami, że często powoduje niedowierzanie, zdziwienie i zawrót głowy!Do Grupy "Polub mnie" dołączają coraz to nowe osoby, a skoro Akcja trwa, zapoznają się z nią i - jak Melania - pomagają.

Do siedziby FKM przyszła paczka prezentów od pani Krystyny, żebyśmy mogły sprzedać piękne wyroby i przeznaczyć pieniądze na leczenie kotów.Cieszę się, że w Grupie "Polub mnie" coraz więcej kociarzy docenia naszą pracę i przekazuje swoje rękodzieła i wyroby. W ten sposób powiększa się non stop krąg ludzi o wielkich sercach.

Wpis: 4.1.2013